Wchodząc do ,,pokoju"(wygląda jak składzik ..) zauważam że stoi tylko jedno łóżko, nawet cieszy mnie fakt nie mienia współlokatorki.
Kiedy się rozpakowuje z jeansów wypada kartka. Jest to trochę pognieciony plan Fiony.
Z ciekawości spoglądam na punkt drugi:
W dniu 12.09 stawić się na komendzie głównej policji przy Street Crose 33/67 o 13.Kurczę to dziś !
Odruchowo patrzę na zegar, jest 9.
Na szczęście mam jeszcze trochę czasu.
Piszę do Rossa, żeby po mnie przyjechał a później się przebieram w ulubioną za dużą bluzę.
Kiedy jesteśmy na miejscu, domyślam się, że nie mogę zawracać większej uwagi na Rossa.
Wchodząc do niewielkiego pokoju, zauważam, że przy biurku siedzi Fiona.
Jak ostatnio, nie witam się z nią. Siadam tylko na przeciwko niej.
- O.. Przyszłaś. Twój opiekun jest w szpitalu psychiatrycznym z specjalnym nadzorem na jego słabości..
Nie prościej powiedzieć, że jest w wariatkowie na odwyku... - myślę -. - Zanim cię puszczę, chciałam ci powiedzieć że dzisiaj możesz iść na pierwsze szkolenie.
- Naprawdę?! Super dzięki Fiona.!
Wychodząc z pokoju, znów spotykam się i witam z Rossem.
- Muszę cię zmartwić -mówię poważnym tonem oraz z kamienna twarzą.
- O co chodzi ?- pyta lekko zaniepokojony.
- Eh.. Od dzisiaj masz kolejnego małolata na szkoleniu - mówię z uśmiechem.
- Kurczę! Kogo Fiona tym razem mi przepisała co ?!
- Mnie. Dzisiaj będzie pierwsza lekcja i...
Ross nie zwracając już uwagi na kogo kolwiek podnosi mnie w uścisku. Kręcimy się tak przez chwilę a ja się śmieje.
- Dobra ! Puść mnie wariacie!
Puszcza, choć nie chętnie.
Od razu po wyjściu z komendy, Ross wiezie mnie na sale ćwiczeń.
Na miejscu czuję że wali mi serce, jest cudnie !
Ross prowadzi mnie do sali ćwiczeń strzeleckich, gdzie policjanci ćwiczą strzelanie do celu z różnych odległości.
- Więc... Kiedy mogę zacząć ?
- Nawet teraz, wybiorę ci broń a ty ubierz gogle i słuchawki.
- Tak jest !!
Kiedy jestem już ubrana mogę podejść do wyznaczonego miejsca.
Ross podaje mi Makarov Pistols. Pamiętam, że miał tę broń przy sobie po raz pierwszy, może to jego ulubiona...
Jest w miarę lekka jak na tego rodzaju broń a są takie które sprawują problem w trzymaniu ale są bardziej precyzyjne i dalej pada strzał...
Kiedy tylko wyskakuje papierowy manekin oddaje dwa strzały. Jeden,prosto w głowę a drugi w serce.
I tak za każdym razem pokazania się manekina. Oddaje strzały tak długo aż brakuje mi amunicji.
Odruchowo chwytam za okolice pasa w poszukiwaniu magazynku.
Po chwili zdaje sobie sprawę, że obok mnie prócz Rossa stoi jakaś dziewczyna i facet.
- Kto to?-pytam zdejmując słuchawki.
- Jedna z podopiecznych oraz mój szef.
- Miło mi pana poznać.
- Mi też. Powiedz uczyłaś się już kiedyś strzelania ?
- Tak... Strzelałem z ulubionej broni myśliwskiej ojca.
- Czemu z myśliwskiej ?- wtrąca się dziewczyna.
- Bo tylko taką pozwolili trzymać mu w domu choć i tak czekał na pozwolenie.
Postanawiam odłączyć się od rozmowy. Ross teraz rozmawia z swoim szefem. Chciał żebym z nią pogadała z tą dziewczyną ale w niej jest coś co mnie irytuje...
Idę odłożyć gogle i słuchawki.
Po paru minutach idę do holu kupić sobie picie, kiedy znów na nią natrafiam... Może
mnie śledzi...
Po chwili zauważam, że podchodzi do niej trochę starszy facet. Jest łysy i ma mały tatuaż z tylu głowy z liczba 867. Mężczyzna ten podaje jej pieniądze w kopercie oraz nóż i fiolke z niebieską substancją. Podchodzę bliżej i nie mogę uwierzyć w to co słyszę, postanawiam spróbować nagrać ich rozmowę.
- Pamiętasz plan ?- mówi mężczyzna chrypliwym głosem.
- Za kogo mnie masz! Nie jestem nowicjuszem !
- Więc czemu to tak długo trwa ! Jak długo można zabijać jednego człowieka!
- Wiesz, że Whinston nie jest prostym celem... - mówią o szefie Rossa - Po za tym ciągle koło niego kręci się młody strażnik.. Jak on miał.. A Ross.
- To zabij ich obu.
- Ale koło tego całego Rossa kręci się jakaś małolata.
- No ale masz problem. Mówiłem zabij wszystkich i to szybko nie zostawiaj świadków a od właściwie od kiedy przejmujesz się jakąś małolatą ??!!
- Nie widziałeś jej... Jest jak na swój wiek genialnym strzelcem no i szybkim. Ma w sobie jakiś dziwny dar.. Wszystko wie od razu wystarczy, że na ciebie spojrzy...
- Ogarnij się!! Mam z ciebie zrezygnować bo wystraszyła cię dziewczyna... Rozczarowałaś mnie. Bardzo. - zabiera jej pieniądze- Sam będę musiał to załatwić.
Dziewczyną zaatakowała mężczyznę, który jednym zręcznym ruchem złamał jej kark. Teraz odchodzi. Idzie w moją stronę.