niedziela, 1 marca 2015

ROZDZIAŁ XIV

Nie jestem pewna jak dlugo ide, ale mam wrażenie,  że chodzę w kółko co byłoby niemożliwe idąc cały czas prosto...  prawda?
Ledwo co widać niebo.  Gałęzie drzew są bardzo grube i gęste.
Na pewno nie trafilabym teraz do wyjścia. Mam wrażenie,  że się nie przemieszczam. Trochę tak jakbym szła na bieżni. Cały czas widzę jedno i to samo. Jednak gdy się odwracam to nie widzę wejścia,  którym weszłam do lasu. Więc chyba się oddałam.  Jestem zmęczona ale idę nadal do przodu a wszystko wygląda tak samo.  Jest tu pełno wysokich drzew.
Weszlabym na jedno,  ale te są wyjątkowo śliskie. Poza tym nie do końca jestem sprawna. Moje nogi nadal są jak z waty mimo, że minęło już kilka godzin.
Jak na tak wielki las jest strasznie cicho i pusto.  Nie słychać nawet ptaków co jest bardzo dziwne.
Nadgle wpadam na wielki krzak.
Jest tak wielki,  że mógłby robić za mur.  Wydaje się też być strasznie gruby.  Na oko ma gdzieś 4 metry wysokości 2 metry grubości a szerokości?  Mam wrażenie,  że ciągnie się w nieskończoność.
Wiem,  że to dziwnie zabrzmi ale coś jest z tym krzakiem nie tak. No bo po co coś takiego w środku lasu...  Zupełnie jakby to,  coś chciało coś odrodzić.  Ochronić.
Nie pewnie dotykam go moją " laską".  Przez chwilę nic się nie dzieje.  Ale wystarczy,  że ją lżej trzymam a krzak ją wciąga.
Do jasnej cholery!
Odruchowo wkładam rękę w krzak.
A ten mnie zaczyna wyciągać.
Postanawiam się nie bronić bo to by było bez sensu. Jak na roślinę jest bardzo silne i trzyma mnie wyciągając niczym ruchome piaski.  Poza tym to może być jedyny sposób aby się przedostać na drugą stronę.  Wyciągam głośno powietrze i wchodzę w krzak, który po chwili mnie " wyplówa ".  Jestem w środku.  Czuje coś koło mojej nogi. To moja " laska" podnoszę ją. Praktycznie nic nie widzę. I tak miałam farta, że ją znalazłam. Po omacku idę przed siebie. Bluszcz jest wszędzie!
Co jakiś czas spada na mnie jakiś robak.  Ochyda!
Nie wiem czy był to dobry pomysł. Im idę dalej tym jest  trudniej. Wydaje mi się,  że im dalej tym krzak staje się grubszy,  gęstrzy i jest więcej robali...
Jest strasznie ciemno, a kiedy widzę mały jasny punkcik gdzieś przede mną,  od razu do niego idę. Przez rośliny pod moimi nogami ciągle się potykam.  Krótko przed jasnym punktem,  przewracam się.
W tym momencie światło staje się bardziej intensywne a ostanie co pamiętam to ciemna sylwetkę zbliżającą się do mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz