sobota, 24 maja 2014

Rozdział IV

Słysząc powolne kroki mężczyzny, chowam się za automat. Muszę uspokoić oddech i chwilę pomyśleć. Rozglądam się na boki w poszukiwaniu odpowiedzi... I nic.
Może jak spróbuje wejść na klatkę schodową to uda mi się uciec lub ewentualnie udać, że nic nie widziałam. Wyłączam dyktafon i chowam do kieszeni.
Zaraz... Czemu jest tak cicho...
Przede mną nikogo nie ma...
Okej... Muszę iść prosto...
- Tylko się nie odwracaj... Nie odwracaj...- myślę
Dobra...raz się żyję ...
Idę przed siebie zmuszając całą sobą by się nie odwracać...
Po chwili znów słyszę kroki...
Odruchowo przyspieszam... Szukam wzrokiem wyjścia...
- Ej... Ty ! Stój !!.- mówi ten sam chrapliwy męski głos co wcześniej.
Zwalniam ale się nie zatrzymuje.. Nie mam pojęcia co powinnam zrobić... Stoję , ale wciąż patrzę przed siebie... Nie wiedzieć czemu coś mówi mi, żeby się nie odwracać... Mężczyzna się zbliża, jeszcze go nie widzę ale kroki są głośniejsze.
Staję przede mną.
Ma charakterystyczną twarz.
Jest wyższy ode mnie ale nie wiele, przez co kiedy stanę na palcach jestem jego wzrostu. Mężczyzna jest nieźle umięśniony i ma kilkanaście blizn. Jest całkiem przystojny. Z pleców wystaje coś wypukłego, kiedy się przyglądam zauważam fragment broni. Za pasem również ma broń a w prawej nogawce przy bucie, nóż.
Patrzę mu w oczy.  Są brązowe i wściekłe oraz trochę znudzone.
- Co ty tutaj robisz laleczko ?
- Chciałam tylko kupić sobie picie- próbuje mówić spokojnym tonem.
- A powiedz mi... Dawno przyszłaś - mówi okrążając mnie do okoła.
- Przyszłam niedawno. - mówię spokojnym tonem i kamienną twarzą chociaż serce wali mi jak oszalałe.
Kiedy tak chodzi wokół mnie mogę przyjrzeć się jaką broń ma przy sobie i dziwię się gdy rozpoznaje karabin 22. Jak na miastowego zabijakę to z pewnością nie typowa broń..
Nie jestem pewna, czy powinnam biec czy stać.
- W porządku. Powiedz mi wiesz może gdzie znajdę Whinstona ? To taki stary facet w granatowym garniturze.
- Nie. Nie widziałam go. Czy mogę już sobie iść ?
- Hmmm... Nie. Wiem, że kłamiesz i mi za to zapłacisz,
Mężczyzna łapię za pistolet. Ma zamiar wyciągnąć go w moją stronę.
Wykonuję kopnięcie z półobrotu przez co wytrącam mu pistolet z ręki.
Wygląda na zaskoczonego. Uciekam a on sięga po karabin
Chowam się za automatem przy którym znajduję się gaśnica. Zdejmuję ją z uchwytu i strzelam  prosto w nieznajomego.
Mężczyzna oddaje na ślepo kilka strzałów.
Na szczęście nie dostałam. Muszę  tylko ostrzec Rossa przed tym kolesiem.
Kiedy nam zamiar biec w stone wyjścia, pocisk zachacza o moje ramię. Przez zdziwienie nie czuję bólu. Odwracam się. Facet chcę wycelować prosto w moją głowę.
Słyszę strzał. I padam na ziemię. W ostatniej chwili przed zabójczym strzałem.
Ten gościu serio chcę mnie zabić.
Po chwili zauważam, że nie daleko automatu nadal leży Cold M1911 i postanawiam ją zabrać. Nawet nie myślę o konsekwencji tego czynu. Chcę tylko przeżyć.
Udaje mi się zabrać broń. Nie potrafię go zabić ale celuje w rękę przez co wypada mu broń. Strzelam jeszcze raz w ramię, chowam broń za pas spodni i uciekam do wyjścia.

1 komentarz: