** ROSS **
Jedyne rozwiązanie w mojej sytuacji to biec przed siebie. Najwyżej natrafie na ścianę lub strażnika. Kroki, które słyszałem już ucichły i jednocześnie poczułem ulgę oraz strach, ponieważ nikt nie zauważył, że się uwolniłem ale z drugiej strony nie widzę zupełnie nic, nie słyszę nic. Mógłbym spróbować iść cały czas przed siebie. Ale to jak chcieć znaleźć igłę w stogu siana, może się udać gdy poświęcę temu dużo czasu a ja go nie mam. Pod nogami mam tylko błoto zmieszane z trawą. Natomiast nad sobą... Kto by to wiedział.
Muszę się stąd wydostać. Tęsknię za Laurą. Martwie się o nią. Nawet bardzo. Niewiarygodne, że w tak krótkim czasie ktoś zaczął dla mnie znaczyć tak dużo. Chyba ją kocham i dlatego to ja muszę znaleźć ją.
Jednak czuje się zrezygnowany, póki znów nie słyszę kroków. Zawracam i siadam przy słupie. Jest mocno wbity w ziemię ale myślę, że dałoby radę to wyjąć. Nie daleko leży jeszcze kawałek liny. Myślę, że będzie wystarczająco długi by móc się obronić.
Po pięciu minutach staje przede mną ciemna sylwetka, która nie wiele różni się od ciemnej przestrzeni wokół. Świeci na mnie latarką. Jest sam.
Kuca przede mną.
Szybko wstaję i uderzam go w głowę po czym zarzucam mu na szyję linę i stawiając go do siebie tyłem przyduszam. Już po chwili staje się siny. Upada.
Trzymam go tak, póki nie przestanie się ruszać. Po czym dla pewności naskakuje mu na gardło.
Biorę latarkę, którą miał przy sobie.
Przeszukuje strażnika. No! Nawet ma przy sobie Rewolwer Ruger GP-100. Kieruję snop światła na wszystkie strony lecz nigdzie nie widzę wyjścia. Coś jednak porusza się w rogu. Podchodzę bliżej, a latarka gaśnie. Co to, kurwa, jest? Wyciągam rękę w stronę stworzenia. Słyszę pisk. To chyba ten sam szczur, który pomógł mi się wydostać z lin.
Zabawne jest to, że nie ucieka.
- Hej - mówię szeptem w jego stronę - chcesz ciastko? - mówię wyciągając rękę w jego stronę gdzie mam jeszcze kilka okruchów.
Szczur podchodzi prawie od razu do mojej ręki.
- Wiesz godzinie jest wyjście? - może jak ja się stoczylem żeby do szczura gadać... Chyba zwariowałem!
Ale po chwili szczur wydaj kilka głośnych dźwięków po czym zatacza wokół mnie dwa kółka niczym pies i idzie gdzieś przed siebie.
Uderzam latarką o rękę mając nadzieję, że zaświeci. Nic nie widzę tyko co jakiś czas czuje coś koło swoich nóg.
Latarka w końcu zapala ale po chwili znów gaśnie. I tak za każdym razem. Kiedy w końcu święci dłużej niż minutę, jestem w stanie coś zobaczyć. Kieruje snop światła wokół swoich nóg i odruchowo krzyczę gdy widzę ogromnego szczura. Nie mówcie mi, że to ten sam co mi pomógł. Przecież to jest wielkości kota!
No nic...
Ważne jest to, że najwyraźniej mnie polubił i chyba chce mnie gdzieś zaprowadzić...
Szczur gigant bieganie gdzieś przed siebie a później kilka razy skręca. W końcu widzę światełko. Wyłączam latarkę.
Jestem już praktycznie przy wyjściu, ale przy nim stoi z czterech gości wyższych ode mnie o dobre dwie głowy...
Chowam się za ścianą po czym rzucam garścią kamieni gdzieś lewo i w przeciwnym kierunku od mojej, że tak powiem kryjówki.
Muszę rzucić tak z cztery razy aby doczekać się reakcji. Kiedy w końcu słyszę kroki idące w stronę rzuconych kamieni, sprawdzam czy ktoś jeszcze stoi przy wyjściu.
Na razie pusto. Wychodzę nie pewnie. Światło słoneczne razi mnie mono. Po jakiś 5 minutach zaczynam się przyzwyczajać.
Przede mną jest prawie pusta przestrzeń. Wygląda na coś w rodzaju poligonu. Odwracam się i widzę, że byłem w ogromnej jaskini. Nie myślę nad niczym innym jak nad ucieczką.
Biedne przed siebie co jakiś czas chowając się za drewnianymi resztkami domków. Boli mnie tył szyi, wcześniej miałem tylko dziwne uczucie a teraz mnie to miejsce boli i piecze ale to ignoruje. Znajduje coś na rodzaj wyjścia. Przede mną jest sporej wielkości metalowy płot a za las. Nasluchuje przez chwilę czy aby płot nie jest pod napięciem. Wydaje mi się, że nie. Nie słyszę tego charakterystycznego dźwięku, który oznaczać by mógł, że lepiej się nie zbliżać bo się " spalisz ".
Wchodzę na metalowy płot a gdy jestem na samej górze słyszę alarm.
Zaskakuje na trawę i biegnę do lasu.
Słyszę szczekanie psów.